Sala operacyjna w brzuchu pacjenta?

Rozmowa z doktorem Markiem Staniaszczykiem, ordynatorem Oddziału Chirurgicznego Ogólnego w Szpitalu Zakonu Bonifratrów w Łodzi.

Ile operacji rocznie wykonuje się na oddziale chirurgicznym, którym Pan kieruje?
Około 1500. To operacje głównie w obrębie jamy brzusznej, coraz więcej z nich wykonujemy technikami małoinwazyjnymi, endoskopowymi, czyli bez otwierania brzucha pacjenta. Operacje endoskopowe polegają – mówiąc w dużym uproszczeniu – na wprowadzeniu do wnętrza ciała pacjenta, najczęściej przez bardzo niewielkie nacięcia, kamery i narzędzi chirurgicznych. Laparoskopowo (jest to jeden z rodzajów operacji endoskopowych), wykonujemy już blisko 40 procent wszystkich operacji i każdego roku ten odsetek się zwiększa.

Operacje w obrębie jamy brzusznej to operacje dotyczące żołądka, jelit, wątroby…
… trzustki, dróg żółciowych, śledziony, a także powłoki jamy brzusznej i przestrzeni zaotrzewnowej.

Są wśród nich operacje onkologiczne, związane z usunięciem nowotworów?
Oczywiście, takich operacji wykonujemy każdego roku około 150, czyli sporo, biorąc pod uwagę nasze możliwości, związane z tym, że jesteśmy małym szpitalem. Inaczej mówiąc – porównując się z wielkimi klinikami, nie mamy się czego wstydzić, proporcjonalnie robimy tyle operacji, ile najlepsze, duże szpitale. Nie unikamy trudnych przypadków, robimy często operacje wielonarządowe. I możemy się pochwalić dobrymi, z punktu widzenia pacjentów, wynikami naszej pracy. To głównie zasługa naszych lekarzy i pielęgniarek – kieruję zespołem naprawdę dobrych chirurgów. Dbamy o to, żeby wciąż rozwijać nasze umiejętności, uczestniczymy w wielu szkoleniach, sympozjach, zapraszamy znanych chirurgów, specjalistów w różnego rodzaju operacjach, którzy nierzadko dzielą się z nami swoim doświadczeniem na sali operacyjnej.

Chyba mało kto o tym wie, bo szpital Bonifratrów nie jest raczej kojarzony z takimi onkologicznymi operacjami. Jak u kogoś zdiagnozowano nowotwór, to pewnie szuka znanej, dużej kliniki. A Pan mówi, że warto zajrzeć do Bonifratrów, niekoniecznie szukać gdzieś daleko.
Owszem, na pewno jeśli chodzi o nowotwory, które dotyczą narządów, znajdujących się w jamie brzusznej. Operujemy nowotwory żołądka, trzustki, jelit (cienkiego i grubego), dróg żółciowych.

Które z tych nowotworów trudno wcześnie wykryć, które długo mogą się rozwijać bezobjawowo?
Najczęściej dotyczy to nowotworów jelit, trzustki. Jeśli chodzi o jelita, trudniejsze do rozpoznania są guzy jelita cienkiego, dowiadujemy się o nich zwykle, kiedy wywołują krwawienie czy blokują światło jelita. Po prostu trudno jest je wcześniej zdiagnozować. Nowotwory jelita grubego też najczęściej przez wiele lat rozwijają się bezobjawowo, ale łatwiej wcześniej się o nich dowiedzieć podczas badania kolonoskopowego, czyli oglądania jelita poprzez wprowadzoną do niego kamerę. W przypadku jelita cienkiego jest to znacznie trudniejsze. Cichym nowotworem jest też z reguły nowotwór trzustki – w końcowym stadium, kiedy daje już objawy, jest najczęściej nieoperacyjny. Wykryty wcześniej, przy okazji innych dolegliwości, badań, na przykład USG brzucha, może być wyleczalny.

Kiedy ktoś ze skierowaniem, z rozpoznanym nowotworem przychodzi do szpitala to od razu tu zostaje?
Wszystko zależy od stanu zaawansowania choroby, umiejscowienia nowotworu, badań diagnostycznych, które ma wykonane pacjent. Osoby, u których zdiagnozowano nowotwór zapraszamy ze skierowaniem do szpitala do nas, do sekretariatu Oddziału Chirurgicznego Ogólnego. Konsultujemy każdego pacjenta, decydujemy, czy trzeba uzupełnić badania diagnostyczne, które zwykle wykonujemy w naszym szpitalu. I ustalamy, czy leczenie najpierw będzie operacyjne czy wcześniej powinna być wdrożona radio lub chemioterapia. W przypadku leczenia operacyjnego wyznaczamy termin przyjęcia do szpitala. Jeśli jest to konieczne – bezzwłocznie.

Mówił Pan o tym, że już prawie połowę zabiegów i operacji wykonujecie małoinwazyjną metodą laparoskopową, że chcecie ich wykonywać coraz więcej. To chyba dobra wiadomość dla waszych pacjentów, bo po operacji laparoskopowej szybciej wracają do zdrowia.
To dobra wiadomość przede wszystkim dla pacjentów, ale dobra także dla szpitala. Pacjenci operowani metodą laparoskopową – nawet w przypadku dużych skomplikowanych operacji jelitowych, także tych związanych z wycięciem nowotworu – zdecydowanie mniej odczuwają skutki takiego zabiegu, już następnego dnia wstają, nie mając dolegliwości brzusznych, jakie są typowe po operacji klasycznej, otwartej. Korzyści ma też szpital, bo jeśli pacjenci szybciej wracają do zdrowia, to krótszy jest ich pobyt w szpitalu.

Doktor Marek Staniaszczyk (z lewej) podczas wykonywania zabiegu laparoskopowego

Copyright 2018 - Bonifratrzy - Zakon Szpitalny św. Jana Bożego

realizacja: velummarketing.pl
do góry